- Dlatego zaangażowaliśmy się w tworzenie środowiska sprzyjającego tworzeniu morskich farm wiatrowych. Z analizy korzyści budowy farm offshorowych wynika, że będą one bardzo duże dla regionu zachodniopomorskiego i pomorskiego. To nie tylko kwestia wpływu do budżetu, ale także nowe miejsca pracy. Według naszych wyliczeń 6GW w offshore może przynieść ok. 35 tys. miejsc pracy. To także szansa na rozwój stoczni, gdzie można budować elementy do farm. Takie korzyści zdecydowanie przewyższają korzyści wynikające ze współspalania – przekonywał Mariusz Wójcik.
- Jak na razie plany w temacie inwestycji w offshore zakładają powstanie 500 WM. Taka liczba nie pozwala na rozwinięcie sektora, a skończy się na ściągnięcia komponentów i wiedzy z zagranicy, a następnie nic z tego nie pozostanie. Dlatego uważamy, że sektor ten powinien uzyskać wsparcie państwa. Musi być jednak stabilny system prawny – zaznaczył Wójcik. Dodał również, że problemem są także kłopoty z wyprowadzeniem mocy. - Są pozwolenia lokalizacyjne, chęci inwestycyjne, ale nie ma możliwości przyłączenia do sieci – powiedział proponując, by nastąpiła weryfikacja lądowych „farmy widmo”, które uzyskały warunki przyłączenia do sieci, ale nie będą realizowane i w ten sposób blokują miejsce dla inwestorów, którzy są zdecydowani na realizację inwestycji.
Podsumowując Mariusz Wójcik wskazał, że wydajność morskich farm wiatrowych wynosi 45 proc., czyli zdecydowanie więcej niż fotowoltaika (10 proc.) czy lądowe farmy wiatrowe (25 proc.). wskazał również na inne korzyści związane z rozwojem ofshore. - Stocznia Crist buduje statki do instalacji morskich farm wiatrowych. Są zlecenia na eksport. Wykorzystajmy to, że mamy dobre warunki u nas. Przyciągnijmy inwestorów. Potrzebne jest polityczne wsparcie, trzeba to wpisać do strategii rządowych i lokalnych. Bo rozwój sektora wymaga nie tylko wsparcia dla wiatraków, ale także dla infrastruktury portowej, dojazdowej czy sieciowej – stwierdził Wójcik.
W przypadku morskich farm wiatrowych wskazuje się na wysokie koszty ich budowy. Prekursorami w Polsce mogą być Kulczyk Holding oraz Polska Grupa Energetyczna, które są zainteresowane rozwojem tego segmentu rynku OZE.
Eksperci wskazują jednak, że kolejna forma wsparcia będzie oznaczała wyższe koszty dla końcowych odbiorców. Podkreślają również, że rozumowanie na zasadzie – będzie więcej wiatraków, bezpieczeństwo energetyczne będzie większe – jest błędne. Polskie Sieci Elektroenergetyczne wskazują bowiem, że nie można na siłę budować niestabilnych źródeł, bo destabilizują one pracę systemu elektroenergetycznego. Jednym z rozwiązań mogłoby być budowanie przez inwestorów wraz z farmami wiatrowymi źródeł wspierających, które działałyby w przypadku np. niskiej wietrzności.